Read this entry in English/Przeczytaj ten wpis po angielsku
Na wczorajszej sesji byli:
Arod, ludzki strażnik [106 punktów]
Othon „Gorzała” Warfuner, krasnoludzki weteran, obecnie murarz [99 punktów]
Pozostali gracze nie mogli się dziś zjawić. Wartości punktowe szacowane.
Minął tydzień od „ataku” nieumarłych na Tafars, miasto w którym mieszkają BG. „Atak” ująłem w cudzysłowie, bo straty w ludziach były stosunkowo niewielkie. Napastnicy byli agresywni tylko wobec walczących, od reszty domagali się kapitulacji. Gorzała nie miał został pociągnięty do odpowiedzialności za zabicie dziewczynki, bo trzech strażników potwierdziło, że była groźną czarownicą.
Arod wydobrzał na tyle, by wrócić do pracy. Othon uznał, że jego Miś Triumfalny kiepsko wygląda na toporze i postanowił postawić go nad kominkiem – i wtedy usłyszał w głowie głos małej wiedźmy. Zaniepokojony, postanowił zgłosić się do straży, żeby otrzymać pomoc czarodzieja. Po drodze wpadł na Aroda, będącego na patrolu, który uznał, że może pomóc koledze w dotarciu do odpowiedniej osoby.
Nim dotarli do cytadeli, zboczyli na rynek, zobaczywszy jakieś zgromadzenie. Jego powodem był ubrany w białe szaty człowiek przekonujący ludzi, że w wojsku za małą rolę odgrywają czarodzieje.* Othon wdał się w polemikę z Białym, co podzieliło tłum na dwie grupy: jedną agresywną wobec krasnoluda i Aroda (wielu oskarżało ich o pomoc w napaści na miasto, skoro kazali zaprowadzić małą wiedźmę do strażnicy), drugą wobec mówcy. BG zostali aresztowani, bardziej dla ich bezpieczeństwa, niż z powodu oskarżeń.
Arod i Gorzała ponownie złożyli wyjaśnienia dotyczące czarownicy. Ponadto krasnolud przedstawił swój problem z maskotką. Czarodzieje zapieczętowali zabawkę i zaczęli ją badać, uprzednio wyjaśniwszy Othonowi, że mazanie krwią czarownicy po jej ulubionej zabawce może mieć magiczne konsekwencje, których nikt nie potrafi przewidzieć. BG zostali przetrzymani jeszcze jakiś czas, zanim ponownie przesłuchany zostanie Verlay. Krasnolud wykorzystał ten czas, by barwnymi opowieściami zyskać sobie trzech wdzięcznych za ratowanie Tafar mieszkańców, zaś Arod dowiedział się paru nowych rzeczy o przebiegu ataku sprzed tygodnia.
Nazajutrz Warfuner został wezwany przez czarodziejów ze straży, proszących by on zniszczył oczy maskotki, będące magicznymi kamieniami. Wyjaśnili, że ze względu na jego „rytuał” pomazania krwią może być bezpieczniej, jeśli to on je skruszy.
Po powrocie do domu Othon zastał drzwi wyłamane, a izbę przeszukaną. Od okolicznego żebraka wykupił informację, że w jego mieszkaniu był jakiś osiłek i człowiek w białym płaszczu. Zgłosił to Arodowi, który jednak nie znalazł na miejscu żadnych znaczących śladów. Sam krasnolud poszedł do świątyni, gdzie usłyszał, że człowiek, który wczoraj przemawiał na rynku, nie jest Białym Magiem ani kapłanem. Potem złożył oficjalnie zawiadomienie o włamaniu, choć to wiele nie dało.
Następny dzień minął spokojnie, jednak późnym wieczorem, gdy Arod i Othon odprężali się przy alkoholu po ćwiczeniu się w walce mieczem, do drzwi zapukała grupa ludzi podjudzanych przez fałszywego Białego Maga, którzy żądali od BG opuszczenia miasta. Othon, nerwowy z natury i lekko pijany, szybko przeszedł do rękoczynów. Gorzała kilkoma sztychami powalił trzech napastników, dwóch mieszczan pobiło się nawzajem (zupełny brak wprawy w walce), dwóch powalił gołymi rękami strażnik. Krasnolud chciał zajść resztę od tyłu, wychodząc przez okno, ale w nim trafił na włamującego się osiłka z toporem. Trafił go też w tors dwoma cięciami, co zakończyło znajomość. Wreszcie Warfuner powalił czarodzieja, a przedostatniemu z mieszczan odciął obie ręce. Ostatni z napastników uciekł w noc.
* Biali Magowie, najszybsze skojarzenie budzone przez czarodzieja w białych szatach, to uczynny zakon czarodziejów światła i leczenia, którego bracia z reguły wędrują po królestwie, pomagając ludziom.
Wnioski:
1. Gra bez książek na stole jest bardzo przyjemna. Zwiększa płynność rozgrywki, co z nawiązką wynagradza zdarzające się czasem nieścisłe stosowanie zasad systemu. Ale tabelę krytycznych chybień muszę sobie skserować, zwłaszcza jeśli mają się powtórzyć walki z dziewięcioma ludźmi nie mającymi pojęcia, jak się trzyma broń w rękach.
2. Muszę zwrócić więcej uwagi na wciągnięcie wszystkich postaci w fabułę. Na szczęście gracza Aroda nie trzeba długo przekonywać, żeby szedł z innymi BG, ale i tak sądzę, że za mało zachęcałem jego postać do udziału w wydarzeniach.